Tak przyzwyczaiłem się do Opery i jej specyficznych funkcji, które po pewnym czasie stają się naturalne i nie można sobie wyobrazić ich braku, że kiedy muszę używać innej przeglądarki, to cierpię katusze. Nie rozumiem dlaczego Firefox jest popularniejszy od Opery. Bo ma wtyczki? Większość to jakieś zbędne dziwadła (np. wtyczka do pokazywania pogody, którą najczęściej widuję u znajomych), albo dodatki, które powinny być w standardzie (gesty, ikonka w zasobniku). Chyba jedynie sprawdzanie pisowni Firefox ma wygodniejsze.
Moim zdaniem w ogólnym rozrachunku wygrywa Opera. Osobiście przyczepiłbym się tylko do kilku rzeczy (aktualnie mam 9.64 i możliwe, że coś się pozmieniało w testowych buildach):
- brak automatycznego ustawiania proxy (nie potrafię zmusić jej do korzystania z pliku wpad.dat na lokalnym serwerze - trzeba przepisać adres serwera proxy, albo skopiować plik na dysk)
- zmiana niektórych ustawień po każdej większej aktualizacji (np. z linii 9 na linię 9.5) na całkowicie niepraktyczne (nie wiem co miała na celu zmiana np. skrótów klawiaturowych na jakieś pokręcone, typu ctrl+shift+alt+H, albo wyłączenie krawędzi przełączającej)
- na Windowsie brak ikonki w zasobniku, póki nie założy się konta poczty albo RSS (w pracy RSS ani operowego klienta poczty nie używam, a ikonka to wygodna sprawa - klikasz i masz więcej miejsca na pasku)
- na Ubuntu (problem ciągnie się u mnie od 8.04, przez 8.10 do 9.04 32bit) błędne działanie środkowego przycisku, który czasem zamiast otworzyć stronę na karcie w tle, lub otworzyć nową kartę, "wpisuje" do paska adresu zawartość schowka, ostatnio wypełnionej kontrolki (odpisując na posta mam pewność, że środkowy przycisk wklei mi wpisywany właśnie tekst zamiast adresu klikniętego odnośnika), czy nawet zaznaczonego ostatnio tekstu, działając jak "wklej i przejdź" nawet jeśli tekst nie jest żadnym adresem
- rozwalony układ stron, gdy próbuje się je wydrukować - często już podgląd wydruku wygląda niewłaściwie (a dodawanie niepotrzebnych pustych stron jest nagminne), a czasem problem wychodzi na jaw dopiero po wydrukowaniu.
Szczególnie dwa ostatnie problemy są upierdliwe, ale występują pojedynczo (pierwszy w domu, bo tu mam Ubuntu, drugi w pracy, bo tylko tam muszę czasem coś wydrukować) i w porównaniu ze stopniem irytacji, jaki powoduje u mnie Firefox (brak wielu mniejszy lub większych funkcji, do których przyzwyczaiłem się w Operze i zmiana działania lub rozmieszczenia wielu innych), czy IE, są do zniesienia.
Jeśli chodzi o najgorszą przeglądarkę, jakiej mam (nie)przyjemność czasem używać, to jest nią ta z PSP (NetFront chyba się to zwie). Ograniczenia sprzętowe robią swoje, strasznie to powolne (pliki pobiera szybko, ale czekając na wyświetlenie rozbudowanej strony można iść sobie kawę zrobić i skoczyć do sklepu po coś słodkiego do niej), wielu stron nie chce wczytać (za mało RAMu w konsolce) lub wczytuje je błędnie (czegoś nie doczyta, albo ma zły układ i porozrzucane elementy, przez co czasem klikasz w obrazek, będący linkiem do np. zdjęcia, a to otwiera jakiś zupełnie inny link, bo przeglądarka pogubiła się we współrzędnych i nie wiadomo właściwie w co kliknąć, żeby otwarło ten właściwy, bo nie ma możliwości podejrzenia do czego prowadzą dane odnośniki), strasznie mało funkcji, brak wielu podstawowych rzeczy (szybciej można wymienić co to ma, niż czego nie ma, ale podstawowym brakiem jest brak polskich znaków) i w ogóle jedyną zaletą jest fakt, że to w ogóle istnieje, więc można sobie np. forum k2t poczytać siedząc w poczekalni PKP, albo przejrzeć mniej wymagające strony, a przy odrobinie samozaparcia nawet jakiegoś posta napisać (ponieważ, mimo dosyć dawnych zapowiedzi, klawiatury dla PSP nadal nie ma, trwa to wieczność).