Po cichu wierzyłem, że nie dożyję czasów, w których forma przeszkadza w zrozumieniu treści, a w najśmielszych snach nie liczyłem nawet na obudzenie się w świecie, w którym "szacun" mierzony jest (o zgrozo) ogonkami ;) I jak zwykle okazuje się, że wierzyć, to można w garbate aniołki, a liczyć tylko i wyłącznie na siebie...
Zostałem jednak grzecznie pouczony o braku szacunku dla innych, więc aby nie było, że nie szanuję - ogonkuję :P Tylko nie bijcie, jak mi się palec z alta omsknie... ;)